środa, 28 sierpnia 2013

#04

Okej. Jestem słaba - pisałam z M. Po pięciu miesiącach dzielnego trzymania się pękłam jak bańka mydlana. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie i pozostaje mi się jedynie modlić, żeby pewne osoby (wiesz, że cię kocham, Kaś) nie zabiły mnie gołymi rękami. To jest niestety ten typ faceta z którym jest źle, ale bez niego jest jeszcze gorzej. Był i jest ważną częścią mojego życia i tego nie ukrywam. Potrafił mnie rozśmieszyć i doprowadzić do płaczu. Rozmawialiśmy o głupotach, o marzeniach i na tematy poważne. Mogłam sobie wmawiać wiele rzeczy - że go nie potrzebuję, że nie tęsknię i że bez niego jest mi lepiej, ale to oszukiwanie samej siebie. Tęskniłam, jak diabli. Mimo wszystko moje myśli często błądziły w jego stronę. Zastanawiałam się, co robi, jak sobie radzi... Kogo ja oszukuję - to on był główną inspiracją, kiedy zaczęłam pisać. Wzorowałam na nim jednego z głównych bohaterów mojej historii. Sprzeczne uczucia, jakie we mnie potrafi wywołać, napędzają mnie do działania.  
Oboje się zmieniliśmy. Widzę to po sposobie naszych rozmów i podejściu do siebie - jest w nim dużo uczuć, ale dla odmiany tych pozytywnych i troski. W końcu potrafimy traktować się jak przyjaciele (pomiędzy którymi iskrzy, no ale taki nasz urok). Chyba dorośliśmy, czyż nie, mój drogi M.? Lepiej późno niż wcale. Jedno jest pewne - nie żałuję. Przynajmniej jeszcze, bo czuję, że sporo rzeczy przede mną. 

xoxo,
C.

piątek, 9 sierpnia 2013

#03


Dwudziestego ósmego lipca oficjalnie zakończyłam sesję. Zdałam wszystkie egzaminy, oddałam projekty zaliczeniowe i w końcu jestem wolna. Wakacje nie są już taką frajdą jak kiedyś. Zamiast opalać się i imprezować, szukam pracy. Znowu... W call center wytrzymałam dwa tygodnie i moja psychika rozpadła się do reszty. Żeby nie znienawidzić ludzi do reszty, muszę chyba zacząć jakąś pracę  prosektorium - cisza i spokój. A tak na serio - wyobrażacie sobie, jak koszmarna jest robota na słuchawkach? Miałam przedłużać umowy pewnej platformy cyfrowej. Na szkoleniu nie wydawało mi się to niczym strasznym - teoretycznie miałam dzwonić do ludzi, przedstawiać im ofertę i finalizować umowę. Pozornie nic trudnego, prawda? Zderzenie z rzeczywistością pozostawiło mnie w szoku przez kolejne dwadzieścia cztery godziny. Podczas kilku godzin spędzonych w pracy zetknęłam się z większą liczbą bezczelnych, niewychowanych i wulgarnych osób niż przez dwadzieścia jeden lat mojego życia. Rozumiem, że takie telefony potrafią wyprwadzić z równowagi, ale nic nie usprawiedliwia niektórych moich rozmówców. Ludzie chyba nie zawsze ogarniają, że po drugiej stronie też siedzi człowiek, który próbuje zarobić kilka groszy, żeby opłacić pieprzone czesne na uczelni. Tak normalny 'ludź'- który myśli, czuje i płaci podatki... Uwierzcie mi, że nie losowałam sobie numerów z książki telefonicznej, jak niektórym się wydaje, ale dzwoniłam zgodnie z tym, co wyświetlała mi baza danych. A że jest ona aktualizowana co kilka godzin to już nie moja wina, że niektórzy dostają kilka telefonów, ot co. Drodzy państwo, którzy posiadacie platformę cyfrową, która jest aktualnie zlepkiem dwóch sporych platform (zorientowani w temacie domyślają się o co chodzi) - mam w dupie, że abonament zwiększa wam się o dwa złote. Mam w dupie, że wyłączają wam program X, bo na jego miejsce dostajecie trzy inne o takiej samej lub podobnej tematyce. Gdyby większość z was dopuszczała konsultantów do słowa, moglibyście się dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy i zdobyć świetny pakiet promocyjny. Ale nie to nie. Kupujecie multiroomy, pakiety tematyczne, a potem jest płacz, że po okresie promocyjnym płacicie więcej. I tak większość z was dobija się później na infolinię z histerią i błaganiami, aktywując cokolwiek na ostatnią chwilę, kiedy przychodzi rachunek na dwie stówy. Nos w sos - już mnie to nie obchodzi. Ale niesmak pozostał... Też nie jestem zadowolona, kiedy chcą sprzedać mi dywan, garnki, albo książki telefoniczne, ale jeszcze nigdy nie rzuciłam nikomu słuchawką, ani nie zaczęłam się na nim wyżywać. Grzecznie czekam aż konsultant skończy to, co ma do powiedzenia i dziękuję za ofertę, po czym się żegnam. Kultura moi mili - to coś o czym współczesny człowiek już dawno zapomniał. Wszyscy czują się anonimowi, a co za tym idzie bezkarni. Nie wyobrażam sobie, jak twarde tyłki muszą mieć osoby, które utrzymują się w tym biznesie kilka lat!
Okej, kończę już biadolenie na ten temat, bo mimo, że człowieka kurwica trzepie, to jednak mam to za sobą. Przynajmniej poznałam paru świetnych ludzi, więc coś pozytywnego w tej robocie było. 
Ostatnio spotkałam się z pewnym K. Muszę przyznać, że okazał się dość miłym zaskoczeniem. Sama jestem w szoku! Do tej pory byłam przekonana, że to typ faceta, który działaby mi na nerwy - spokojny i ułożony. Okazał się być tak uroczy, że kilka godzin w jego towarzystwie minęło niesamowicie szybko. Inteligentny, z klasą... Czego chcieć więcej? 
Nadal ani jednej wiadomości do M. Fuck yeah! Jestem z siebie dumna! 
Reszta ogłoszeń parafialnych:
1) Notki postaram się dawać częściej, chociaż ze mną to różnie bywa.
2) Borgiowie stoją na razie w miejscu, ale przez weekend zbieram dupę w troki i postaram się coś ruszyć.
3) Stworzyłam portrety psychologiczne postaci z projektu #1 i #2 - żeby nie było, że się obijam!
4) Serdecznie zapraszam na forum wielotematyczne, które właśnie powstaje w bólach i mękach - Secret Garden
5) Kocham was wszystkich i całuję mocno!

xoxo,
C.